Fundacja pomogła spełnić marzenia
Fundacja pomogła spełnić marzenia
Nie chce przenosić gór, woli je zdobywać. Pierwsza będzie Śnieżka. Wjedzie na nią rowerem swoich marzeń. Jeśli zabraknie mu sił, nie zsiądzie i nie popchnie pojazdu przed sobą, bo Arnold Nawracaj z Serbów nie chodzi. Ale to drobiazg. W przezwyciężaniu barier pomagają mu hart ducha, rodzina i Fundacja KGHM Polska Miedź.
Nie chce przenosić gór, woli je zdobywać. Pierwsza będzie Śnieżka. Wjedzie na nią rowerem swoich marzeń. Jeśli zabraknie mu sił, nie zsiądzie i nie popchnie pojazdu przed sobą, bo Arnold Nawracaj z Serbów nie chodzi. Ale to drobiazg. W przezwyciężaniu barier pomagają mu hart ducha, rodzina i Fundacja KGHM Polska Miedź.
Kiedy był zdrowy, pracował w Rudnej na oddziale K2. Ślusarz mechanik – to jego zawód. Lubił swoją pracę. Tak właśnie wyobrażał sobie życie. Praca: pod ziemią, na ziemi: rodzina, pasje, sport. W 2013 roku musiał zmienić plany.
Wracając z kopalni usiadł na murku na wiadukcie. Stracił równowagę. Spadł. Jego kręgosłup zamienił się w gruz. Nogi odmówiły posłuszeństwa, ale głowa nie. – Wszystkie bariery są właśnie w głowie i tam trzeba najpierw je pokonać – mówi pewnym głosem. Rehabilitacja zajęła rok. Walczył z odleżynami, z poczuciem krzywdy, uczył się wszystkiego od nowa. Potem wrócił do planów na życie i marzeń, a te właśnie się ziszczają. – Poznałem Jarka Rolę, niepełnosprawnego chłopaka, który po wypadku stracił nogi i część władzy w rękach. Na wózku usiadł jako nastolatek. Jego aktywność i zmysł techniczny były dla mnie inspiracją – opowiada Arnold. Jarek zaprojektował rower, którym można jeździć bez użycia nóg. To było to. – Jak tylko go zobaczyłem marzyłem tylko o nim. Ten rower jeździ wszędzie! Po górach, po błocie, po piachu – śmieje się Arni. Kwota, którą trzeba było zgromadzić, była ogromna. Arnold jednak nie poddawał się. Napisał do wielu fundacji i instytucji. Jak się okazało, słusznie. – Fundacja KGHM dała mi 15 tys. zł, 6 tys. dostałem od Fundacji Pani Anny Dymnej i trochę dopłaciłem sam. Jestem szczęśliwy. Całe Serby objechałem już moim trójkołowcem – mówi z dumą.
Po wypadku został wychowawcą na koloniach – uczy niepełnosprawne dzieci radzenia sobie z barierami. Poszedł na studia – chce być dietetykiem i wkuwa angielski, bo wie, że to pomoże mu zdobyć pracę. – Tęsknię za kopalnią. Niektórzy mówili, że to dziwne, ale ja lubiłem być na dole. Fascynowała mnie technologia. Tysiąc metrów pod ziemią był supernowoczesny świat, którego byłem częścią. Kto wie, może jeszcze kiedyś zjadę? – zastanawia się. Teraz jednak myśli o wjeździe. Chce dotrzeć na Śnieżkę. To pierwszy szczyt, który ma zamiar zdobyć swoim rowerem. - Pierwszy, ale na pewno nie ostatni.
Trzymajcie za mnie kciuki.